Przejdź do głównej zawartości

Nadzieja


W tym tygodniu na początku byliśmy mocno w blokach startowych. Nie wiadomo było kiedy, co i jak. Było trochę napięcia... teraz jest już lepiej... We wtorek udało mi się osobiście porozmawiać z panią Profesor z Łodzi i dostałam potwierdzenie, że to naprawdę się dzieje! Operacja ma być w przyszłym tygodniu... jak nic im nie wypadnie, to w poniedziałek lub wtorek jedziemy... Coraz mniej się boję. Mam w sobie coraz więcej radości i nadziei! Naprawdę chcą naprawić to małe serduszko! A jak już naprawią, to będziemy szykować się do domu!!! To jest wspaniałe! Cudne! Ach!

Z tym telefonem do Łodzi też było też niesamowicie. Najpierw Pani Doktor powiedziała mi, że ona na moim miejscu już dawno by tam dzwoniła. Potem zastanawiałam się do kogo dzwonić do Profesora czy do Pani Profesor? Ostatecznie stanęło na Profesorze. Nie było go, ale w jego gabinecie była Pani Profesor 😆. Opatrzność czuwa! Powiedziała mi, że widziała film, który im wysłałam, żeby widzieli jak Wiktor dobrze się miewa... że jest już duży i trzeba działać...

Będziemy lecieć samolotem, takim malutkim, „Piaggio” się nazywa... no to mierzymy czapki!

Komentarze

Unknown pisze…
Cudowne wieści. Cieszymy się. My w Łodzi będziemy we wtorek na kontroli. Trzymamy za Was mocno kciuki.

Popularne posty z tego bloga

D O M

Już dłużej nie mogę nie pisać. Naprawdę zamilkłam. Nie tylko tu. Ucichły też moje whatsappowe grupy wsparcia, telefony, smsy. Trochę tak czuję, jakby Wiktor był alpinistą, jakby w drodze na szczyt niosły go pełne miłości wiadomości od Was, pytania, radość z kolejnych kroków. A teraz jesteśmy na szczycie. Zdobyliśmy go. Bardzo długo wyczekiwane marzenie stało się dla nas rzeczywistością! Dolatują do mnie jeszcze gesty i słowa wsparciea. Na przykład wspomniany tu wcześniej amerykanin aktualnie trenuje bieganie, bo chce pobiec w nowojorskim maratonie w intencji zdrowia Wiktora. To takie piękne. Taka modlitwa ruchem. A teraz ruch to główna sfera wiktorowa. Bardzo chce już się ruszać, płacze jak leży... Jednak nie do końca jeszcze może zrobić coś ponad obroty na boki i jakieś szalone mostki. Więc mama robi za transporter po domu. „Chodzimy”, latamy, podskakujemy... jak to cieszy!!! Czasami też uprawiamy sporty ekstramalne: odczepiamy respirator i biegamy z maluchem po wszystkich pomies...

Szczyt normalności!

  Nasz mały gałgan wpadł do oczka. I zamiast wakacji nad morzem. Były wakacje w Copernicusie. Przynajmniej helikopter czasem lądował. Lipiec 2022

Radość

  Piszę dziś, bo przepełnia mnie radość.  Nasz syn w końcu wyzdrowiał z infekcji ciągnących się od grudnia. Tak... jeszcze pochorował... jeszcze tydzień w szpitalu. Kolejne antybiotyki. Dziś ostatnia dawka! I chyba zrobię tak jak zrobiłam z sondą. Jak ją wyjmowałam jakiś rok temu, pomodliłam się i poprosiłam, by już nigdy więcej nie była potrzebna. Nie wiem czy to się da tak resztę życia bez antybiotyków... ale kto wie? Pan Bóg jest szalony!!! Chyba wszyscy czujemy wiosnę. Pierwsze ciepłe dni wykorzystujemy na maksa! Porządkujemy ogród, spacerujemy, podglądamy bociany w naszej wsi, zjedliśmy już pierwszy obiad na tarasie ☺️ Proste bycie razem sprawia nam ogromną przyjemność!  Wiktor znów nas zaskoczył. Już chodzi przy meblach i chodzikach, jeździ na rowerku, wydawałoby się, że zacznie zaraz chodzić. A on postanowił zejść na czworaki! W szpitalu nagle zaczął raczkować☺️ Kończę, bo się budzi. A wybieramy się na „wyprawę”! Trzymajcie kciuki. Zblizamy sie do decyzji w sprawie...