Ostatni weekend przed Łodzią. Rodzice ładują akumulatory! Piotrek pojechał na szkolenie do Łodzi (przy okazji przetrze szlaki i zostawi tam dobrą energię), a ja jestem w drodze do Poznania. Też na szkolenie. Wiktor, wyposażony w cyckowe mrożone mleczko, został pod czułą opieką babci Bogusi i cioci Agnieszki. Będzie jak pączuś w masełku 🤣 A ja postanowiłam, że będzie to weekend pełen radości i luzu. Chcę wrócić do maluszka napełniona entuzjazmem, a przynajmniej żeby go było trochę więcej niż strachu. Tak bardzo chciałabym pozbyć się strachu... czy to w ogóle możliwe w naszej sytuacji? Wracamy do miejsca, gdzie uratowali życie naszego synka. Przeszliśmy już przez dwie operacje i dwa cewnikowania w znieczuleniu ogólnym. Ścigaliśmy lekarzy, wrzeszczeliśmy na profesorów, stoczyliśmy bój o naszego synka... Niby mamy już doświadczenie w ogarnianiu hardcorów na granicy życia i śmierci... także pewnie jeśli znów będzie potrzeba, to brygada Rymarów, ramię w ramię, zrobi wszystko, co się