To usłyszałam wczoraj na obchodzie od lekarki... „A teraz idę do chorych dzieci!!!???!!!” To był żart. Ale w każdym żarcie jest coś z prawdy. Dla mnie Wiktor jest ostatnio okazem zdrowia! Rośnie w siły, rozwija się, śmieje się nieustannie... To był pierwszy raz w życiu Wiktora, kiedy lekarz nie nazwał go „ciężko chorym”. Jakie to cudowne! Mój syn jest zdrów! Jest aktualnie w największym możliwym dobrostanie! Nie ma infekcji... Tylko rura nas wkurza. Małego ciągle drażni. Mi nie pozwala jakoś normalnie przytulić. Ale pracujemy nad tym! Od dwóch tygodni zajmujemy się głównie rozwojem! Dlatego tak długo nie pisałam... Jestem urobiona po pachy 😊. Była u nas wspaniała logopedka! Znów dowód na to, jacy ludzie potrafią być wspaniali. Przez telefon powiedziała, że bardzo dużo pracuje i nie ma zupełnie kiedy robić takich wizyt... więc... przyjechała w niedzielę! Nie chciała żadnych pieniędzy. Była hiperkochana i hiperprofesjonalna zarazem. Pokazała nam, że Wiktor rozumie słowa! To było ni
Blog o szalonej rodzinie.