Ostatni weekend przed Łodzią. Rodzice ładują akumulatory! Piotrek pojechał na szkolenie do Łodzi (przy okazji przetrze szlaki i zostawi tam dobrą energię), a ja jestem w drodze do Poznania. Też na szkolenie. Wiktor, wyposażony w cyckowe mrożone mleczko, został pod czułą opieką babci Bogusi i cioci Agnieszki. Będzie jak pączuś w masełku 🤣
A ja postanowiłam, że będzie to weekend pełen radości i luzu. Chcę wrócić do maluszka napełniona entuzjazmem, a przynajmniej żeby go było trochę więcej niż strachu. Tak bardzo chciałabym pozbyć się strachu... czy to w ogóle możliwe w naszej sytuacji? Wracamy do miejsca, gdzie uratowali życie naszego synka. Przeszliśmy już przez dwie operacje i dwa cewnikowania w znieczuleniu ogólnym. Ścigaliśmy lekarzy, wrzeszczeliśmy na profesorów, stoczyliśmy bój o naszego synka...
Niby mamy już doświadczenie w ogarnianiu hardcorów na granicy życia i śmierci... także pewnie jeśli znów będzie potrzeba, to brygada Rymarów, ramię w ramię, zrobi wszystko, co się da, a nawet będzie robić to, czego na zdrowy rozum się nie da!
Znamy już wszystkie pielęgniarki, wiemy, że Pani Iza tuli i lula, Pani Marysia dba o mamę, Pani Grażynka klepie po pupci, a Felicita lubi puszczać muzykę przy pracy. Wiemy też jak trudno uzyskać tam rzetelną informację. Ale wiemy, też, że można informować dużo pełniej i wiemy, że daje to nam poczucie bezpieczeństwa. Doświadczyliśmy takiej współpracy tutaj, na „naszym” oiomie. Także już wiem, do czego mam prawo i czego mogę się domagać. I będę!
Spotkałam na swojej drodze takich rodziców, którzy nigdy nie odpuszczali. Z ogniem w oczach dostawali się tam gdzie trzeba i wszystko załatwiali. Byli jak tarany. Nie znosili sprzeciwu. I takimi rodzicami chcemy być dla Wiktora. To bardzo trudne, ale trening czyni mistrza! Poza tym mamy całe Niebo po naszej stronie. Wczoraj dotarł kolejny Anioł. W zasadzie dwa. Jedna z lekarzy, którzy zajmują się Wiktorem pojechała do Ziemi Świętej na urlop. Obiecała, że zabierze tam Wiktora w sercu ♥️. A moja ciotka przysłała do mnie kolejną osobę z darem uzdrawiania. Wczoraj rozmawiałyśmy. Dołączyła do naszej szalonej armii wspierających Wiktora w drodze do zdrowia.
Ech... będzie dobrze. Będzie dokładnie tak jak ma być! Wspaniałego weekendu...
P.S. Ponoć ten, kto pierwszy zauważy wyżynający się ząb u dziecka, dostaje prezent. Mama sukienkę, tata łańcuszek... A jak pierwsza ząb znajdzie teściowa? 😱 Wtedy chyba będziemy zrzucać się z Piotrkiem na sukienkę... Wczoraj było apogeum marudzenia i ślinienia się... ciekawe kiedy wylezie ten pierwszy?
Komentarze