Dziś dzień zaczęłam źle. Od gnuśności, beznadziei i poddawania się. Wykrzyczałam Piotrkowi, że nie mam siły już się brać w garść, a potem darłam się i kopałam w lodówkę. Całe szczęście mamy kota policjanta i na wszelkie przejawy agresji reaguje gryzieniem i drapaniem stóp i kostek. Mieszkanie przetrwało ten wybuch dzięki Misi i długiemu prysznicowi... Niestety zdołałam przelać trochę jadu na Piotrulę... ale nic. Postanowiłam, że reszta dnia będzie inna!
Widok Wiktora już zrobił połowę roboty. Na dzień dobry śmiał się do mnie przez godzinę, a potem zasnął snem sprawiedliwego i od dwóch godzin słodko śpi. Widok nieziemski. Rączki w górę. Totalny luz. Cudnie go takim widzieć! Co jakiś czas przeciąga się i wierci... do schrupania!
Dziś 222 dzień życia bąbla. I 222 dzień w szpitalu. No może 226, bo ze cztery dni leżeliśmy razem, jeszcze nierozpakowani. 1,5 miesiąca Wiktor jest bez antybiotyku. Od dwóch tygodni bez wkłucia i zastrzyków. Nie gorączkuje. Nieźle trawi. Nawet schodzimy z tlenu na respiratorze. Dziś ma 31%. W powietrzu jest 21%. Respirator tylko trochę mu pomaga. Czasem jak się odłączy, to nawet tego nie zauważa. Właśnie. Wiktor umie już chwytać za rurkę. Jest świetną zabawką. Do tego jest taka pokarbowana. Prawdziwa zabawka sensoryczna! Ostatnio odkrył, że umie przewrócić się na bok, więc intensywnie to trenuje 😍
Lubię się nim chwalić. Pewnie jak każda mama swoim dzieckiem. Jednak poza jego rozwojem i wolą życia jest coś jeszcze. Coś niesamowitego i hipnotyzującego. Coś, co sprawia, że ludzie zatrzymują się przy życiu, przy radości, przy miłości... coś, co sprawia, że czytacie tego bloga... I to nie chodzi o moje ładne pisanie... Chodzi o coś innego. Wystarczy spojrzeć w jego oczy. Aż dreszcze przechodzą. Różnie to można nazwać. Po prostu: życie. Albo: pierwotna siła natury. Ja czuję w moim synu obecność Boga. Albo czystą miłość. On kocha tym spojrzeniem każdego. Zaprasza do wejścia w kontakt, w relację. Być może każdy nowy człowiek tak ma. Nie wiem, bo pierwszy raz jestem mamą. Ale nieustannie doświadczam tego jako zaszczytu.
Łodź milczy. Dziś imieniny Pani Profesor Moll. Niech świętuje. I tak będzie to co ma być!
Komentarze