Kiedyś nasza kotka Misia miała pobieraną krew u weterynarza. Jak ja płakałam! Nie mogłam po prostu znieść tego widoku i tych dźwięków które wydawała. Nie mogłam patrzeć na cierpienie ukochanego zwierza... Wiktor ma pobieraną krew prawie codziennie... nasz pierwszy oddział pobierał z pięt. Po dwóch miesiącach malutkie stópki wyglądały jak odwrotność jeżyków. Całe w dziurkach... Na oiomie dla starszych było o tyle lepiej, że wszystkie pobierania, leki, kroplówki, wszystko szło do głównej rury wkłucia centralnego. Niestety razem z tym po rurce szły bakterie... no i oiom dawał clexane. Domięśniowo. Dwa razy dziennie. Przez dwa miesiące. Niby igły insulinówki, ale bolało... teraz w odwrócone na lewą stronę jeżyki zamieniły się małe udka i ramionka. Dwa dni przed wyjazdem wywalczyłam zamianę na doustną aspirynę... Nasz aktualny szpital lubuje się we wkłuciach obwodowych. Chcemy odstawić te antybiotyki w cholerę, dlatego wkłucie centralne nie wchodzi w grę... tylko te obwodowe szybko krzepn
Blog o szalonej rodzinie.