Przejdź do głównej zawartości

Powrót do „domu”


Od wtorku jesteśmy znów w Gdańsku. Bardzo się z tego cieszymy... Kurcze! Hurrraaaa! Przecież to wielki sukces! A do mnie jakoś nie dociera... Przetrwaliśmy te cholernie trudne 4 tygodnie! Wiktor ma załatane serducho i daje radę!!! Powinnam skakać ze szczęścia. Ale nie mam siły skakać. Może się poturlam? Troche zimno i błotniście na turlanie 😜 To co chce Wam tu napisać, to że uff... udaaaało się... Zamiast entuzjazmu czuje spokój. Wiem, że Wiktor jest w najlepszych rękach... mogę odsapnąć. Tu lekarze o nim nie zapomną... Czujemy się bezpiecznie.

Nasz mały człowiek ze stali miał bardzo turbulentną podróż. Nie wiedzieć czemu jechaliśmy karetką i to w inkubatorze. Kilja dni przed wyjazdem były przymiarki, czy Wiktor wejdzie 🤦🏽‍♀️ Wszedł. Ale bylo mu niewygodnie, ciasno i gorąco. Mimo regularnych dawek uspokajaczy, przepłakał całe 3,5 godziny. Może drzemnął na jakieś 15 minut. Od przyjazdu jest nadal bardzo niespokojny i rozgrzany. Wczoraj go zastałam takiego rozpalonego, placzacego, wiercącego się... ech... Ale powoli, powoli uspokajał się. „Dajcie mu dobę chociaż”-powiedziała Pani Basia, pielęgniarka, jak widziała mój niepokój. I co? Po dobie zasnął snem kamiennym i przespał caaaałe popołudnie wczoraj. Będzie dobrze. Wiem, że odnajdzie nową równowagę... tylko w swoim czasie.

Nasz domowy oiom przywitał nas bardzo serdecznie. Oddziałowa uściskała mnie serdecznie. Pani doktor miała taaaaki uśmiech dla nas, że aż świeciła. Kolejne zmiany witają się z naszym maluszkiem. Ech, tęskniłam!

Jeszcze nie rozmawiałam o przyszłości z lekarzami. Ale czuję, że niebawem możemy naprawdę pójść do domu. I brzmi to kosmicznie!


Komentarze

Unknown pisze…
Cieszę się niezmiernie. Mały kochany walecznik. Ściskamy Was.
Rodzice Nikosia

Popularne posty z tego bloga

D O M

Już dłużej nie mogę nie pisać. Naprawdę zamilkłam. Nie tylko tu. Ucichły też moje whatsappowe grupy wsparcia, telefony, smsy. Trochę tak czuję, jakby Wiktor był alpinistą, jakby w drodze na szczyt niosły go pełne miłości wiadomości od Was, pytania, radość z kolejnych kroków. A teraz jesteśmy na szczycie. Zdobyliśmy go. Bardzo długo wyczekiwane marzenie stało się dla nas rzeczywistością! Dolatują do mnie jeszcze gesty i słowa wsparciea. Na przykład wspomniany tu wcześniej amerykanin aktualnie trenuje bieganie, bo chce pobiec w nowojorskim maratonie w intencji zdrowia Wiktora. To takie piękne. Taka modlitwa ruchem. A teraz ruch to główna sfera wiktorowa. Bardzo chce już się ruszać, płacze jak leży... Jednak nie do końca jeszcze może zrobić coś ponad obroty na boki i jakieś szalone mostki. Więc mama robi za transporter po domu. „Chodzimy”, latamy, podskakujemy... jak to cieszy!!! Czasami też uprawiamy sporty ekstramalne: odczepiamy respirator i biegamy z maluchem po wszystkich pomies...

Powrót do przeszłości

       Pik pik... rurki... kabelki... cewniki... respirator... Nasz syn utknął w pajęczynie OIOMowych zabezpieczaczy życia...      Przyjechaliśmy na rutynowy zabieg wycięcia blizny w tchawicy. Ale okazało się, że płuco Wiktora się zapadło, do tego tchawica i oskrzela okazały się wiotkie. I tak wróciliśmy na respirator.  Wrzesień 2021

Jestem szczęściarą

Bardzo chciałabym wyrazić to co dziś czuję, ale jakoś nie mogę... to zbyt duże... Dziś w kościele płakałam z wdzięczności i szczęścia. Wczoraj - ze wzruszenia. Nasz syn wczoraj skończył pierwszy rok życia. I świętował swoje urodziny w DOMU♥️! Otoczony swoją RODZINĄ i cudną atmosferą MIŁOŚCI! To takie zwykłe... a takie luksusowe! Coraz bardziej dociera do mnie, co jest najważniejsze. Dom, rodzina, miłość. To najlepsze lekarstwo!  Takie też zalecenia otrzymaliśmy od lekarzy. „Teraz macie go ukochać.” „Teraz on ma pomieszkać w domu.” Potrzebuje odpoczać od szpitali... Czyż to nie piękne?  Zalecenia działają. Jestesmy już prawie trzy tygodnie w domku i nie poznajemy naszego bąka! Wierzga nóżkami, śmieje się nieustannie, a apetyt ma jak młody wilk! Przybiera na wadze. Codziennie uczy się czegoś nowego. Czasem też marudzi... wiadomo. I to też z niezłą siłą. Szczególnie, że znów ruszyły zębiska. Oczywiście hurtem. Wyłażą cztery na raz!  Widok Wiktora w naszym do...